top of page

Maszynista Kolei Mazowieckich ujawnia kulisy. Jak jego czujność zapobiegła tragedii na linii nr 7?

Akt dywersji na kolei

Mateusz Maciak, maszynista pociągu Kolei Mazowieckich, który 17 listopada zatrzymał skład tuż przed uszkodzonymi przez dywersję torami w pobliżu Miki, zdradził szczegóły akcji ratunkowej. W wywiadzie z WP opisał, jak wyglądały krytyczne minuty od otrzymania ostrzeżenia z dyżurki do momentu, w którym uświadomił sobie skalę uszkodzeń.


O akcie dywersji i postawieniu zarzutów dwóm osobom w związku z uszkodzeniem torów na ważnej linii Warszawa-Lublin mówiło się już od kilku dni. Teraz jednak, dzięki relacji naocznego świadka, poznajemy kulisy heroicznej postawy załogi pociągu Kolei Mazowieckich numer 12713. Mateusz Maciak, maszynista tego składu, w niedzielny poranek 17 listopada, podjął decyzję, która ocaliła pasażerów przed katastrofą kolejową.


Sygnał i natychmiastowe hamowanie


Maszynista Maciak zdradził, że wszystko zaczęło się od telefonu. Chwilę po odjeździe ze stacji Mika zadzwonił dyżurny ruchu. Przekazał informację, że jeden z poprzednich pociągów zgłosił dziwną nierówność na torze, ale podał tylko przybliżoną lokalizację. Mateusz Maciak postanowił nie ryzykować i od razu zwolnił jazdę. To była jego decydująca reakcja.


„Po wyruszeniu ze stacji Mika jechałem bardzo wolno i obserwowałem tor. Kiedy zauważyłem przeszkodę, było dwadzieścia kilka minut po siódmej rano”.

Trzeba pamiętać, że tory zostały uszkodzone ładunkiem wybuchowym już w sobotę wieczorem (15 listopada). Przez uszkodzenie przejechało kilka pociągów, zanim w niedzielę rano jeden z maszynistów w końcu zgłosił problem. Granica między normalną jazdą a katastrofą była bardzo cienka.


"Czułem przerażenie"


Po zatrzymaniu składu Mateusz Maciak i kierownik pociągu ruszyli sprawdzić zniszczenia. Pasażerowie czekali w pociągu. Dopiero na miejscu maszynista zobaczył, jak wielkie jest uszkodzenie i jak blisko tragedii się znaleźli.


Mateusz Maciak opowiedział o swoich emocjach:

„Po uświadomieniu sobie, jak tragiczne mogło się to skończyć, faktycznie czułem przerażenie. Mimo wszystko starałem się zachować spokój, aczkolwiek czułem się nieswojo. Raczej każdy z nas wychodząc do pracy, lub jadąc pociągiem jako podróżny, nie myśli, że ktoś może chcieć wyrządzić krzywdę i to w taki sposób”.

Wysoki nasyp i ostry łuk


Maszynista wyjaśnia, co było największym zagrożeniem w tym miejscu, poza samymi uszkodzeniami torów. Chodziło o specyficzne ukształtowanie terenu, które w przypadku wypadku doprowadziłoby do masakry.


Mateusz Maciak wyjaśnił:

„W miejscu, w którym się to wydarzyło, mogło dojść do naprawdę dużej tragedii. Jest to miejsce na łuku i w dodatku na bardzo wysokim nasypie”.

Gdyby pociąg wypadł z szyn na tak wysokim nasypie, zwłaszcza na łuku, zniszczenia i liczba poszkodowanych byłyby nieporównywalnie większe niż na płaskim terenie. Czujność i szybka reakcja maszynisty Kolei Mazowieckich sprawiły, że uniknięto prawdopodobnie jednej z największych katastrof kolejowych ostatnich lat.

Komentarze


AKTUALNOŚCI
  • Facebook
  • Youtube
  • Instagram
  • X

© 2025 by KoleoNews.pl

Kopiowanie materiałów redakcyjnych portalu KoleoNews.pl bez uzyskania wcześniejszej zgody jest zabronione.

Skontaktuj się z nami!

bottom of page