Tajemnicze uszkodzenie trakcji kolejowej na odcinku Dęblin-Puławy: Co tak naprawdę się wydarzyło?
- Marek Zioła

- 6 dni temu
- 2 minut(y) czytania

W niedzielę wieczorem na 113. kilometrze linii kolejowej nr 7 (odcinek między Dęblinem a Puławami) doszło do niepokojącego zdarzenia. Pociąg IC Górski relacji Świnoujście-Rzeszów, wiozący 475 pasażerów, musiał gwałtownie hamować, kiedy skład natknął się na uszkodzoną linię trakcji elektrycznej. Spadający przewód najprawdopodobniej wybił szybę w jednym z wagonów. Choć na szczęście nikt nie ucierpiał, incydent ten uruchomił śledztwo i zaangażował służby.
Sytuacja miała miejsce, gdy pociąg zbliżał się do stacji Gołąb, oraz przejazdu kolejowego. Okolice torów między Puławami a Dęblinem, czyli ważny łącznik dla szlaków kolejowych w Polsce, są w dużej mierze zalesione i słabo zaludnione. Mogło to sprzyjać potencjalnym sprawcom zdarzenia.
Najprawdopodobniej przez uszkodzoną linię trakcji doszło do wybicia szyb w jednym z wagonów. Nikt nie odniósł obrażeń. Na miejsce zdarzenia zadysponowano służby – opowiada podinsp. Andrzej Fijołek, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. – Na miejsce zostały zadysponowane służby: funkcjonariusze Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie, Centralnego Biura Śledczego Policji oraz Delegatury Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w Lublinie. Czynności wykonywane były pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Puławach.
Uszkodzenie trakcji elektrycznej – co znaleziono?
Po tym, jak skład został w nocy przeholowany do Lublina w celu przeprowadzenia szczegółowych badań przez specjalistów, na miejscu zdarzenia rozpoczęły się prace. Specjaliści z kolei zajęli się naprawą uszkodzonej trakcji, natomiast funkcjonariusze Straży Ochrony Kolei (SOK) prowadzili przeszukania wzdłuż torów na przestrzeni kilku kilometrów.
Choć oficjalnie nie podano, czego dokładnie szukały służby, w lokalnych plotkach, mówi się o znalezieniu telefonu komórkowego z przewodem oraz środków wybuchowych. Potencjalny cel incydentu, którym według niektórych doniesień miałoby być wysadzenie pociągu i doprowadzenie do katastrofy, jest przedmiotem intensywnych badań.
Sprawcy mieli działać w miejscu zalesionym
Miejsce, w którym doszło do uszkodzenia, jest wyjątkowo odosobnione – w promieniu co najmniej kilometra nie ma żadnych zabudowań, a droga prowadząca wzdłuż torów jest ciemna i mało uczęszczana. Emerytowany leśniczy z okolicy, pan Waldemar, mieszkający najbliżej przejazdu, choć słyszał w nocy grupę młodych osób, wyklucza ich udział, twierdząc, że nie ukrywali się w żaden sposób przed kamerami monitoringu.
Zdaniem leśniczego, uszkodzenie trakcji było zadaniem wymagającym wiedzy technicznej i specjalistycznego sprzętu, co oznacza, że mogli stać za nim profesjonaliści. Pan Waldemar wspomina, że w przeszłości dochodziło już do kradzieży trakcji w tym rejonie, jednak w tym przypadku, ze względu na stopień skomplikowania i ryzyka, podejrzewa, że motywem nie była kradzież.
Źródło: lublin.se.pl















Komentarze