Trwa proces ws. nieuprawnionych sygnałów Radio-Stop w Białymstoku
- Marek Zioła
- 17 cze
- 2 minut(y) czytania

Sąd Okręgowy w Białymstoku kontynuuje proces dwóch mężczyzn oskarżonych o nieuprawnione nadawanie sygnałów Radio-Stop, co doprowadziło do zatrzymywania pociągów. Zeznania maszynistów i dyżurnych ruchu wskazują na potencjalne zagrożenie dla ludzi i ładunków, podkreślając powagę incydentów z sierpnia 2023 roku. Prokuratura Krajowa oszacowała wartość zagrożonego mienia na co najmniej 149 milionów złotych.
Sąd Okręgowy w Białymstoku kontynuuje rozprawę w sprawie nieuprawnionego nadawania sygnałów Radio-Stop, które doprowadziły do zatrzymywania pociągów. Oskarżonymi w tej sprawie są dwaj mężczyźni w wieku 29 i 24 lat, mieszkańcy Białegostoku i Skierniewic. Jeden z nich, były policjant, nie przyznaje się do zarzucanych czynów, natomiast drugi przyznał się jedynie do nadawania sygnałów, zaprzeczając intencji zatrzymania pociągów i stworzenia zagrożenia.
Incydenty z sierpnia 2023 roku i ich konsekwencje
Według aktu oskarżenia, przygotowanego przez podlaską delegaturę Prokuratury Krajowej, 27 sierpnia 2023 roku oskarżeni mieli w różnym czasie nadawać sygnały uruchamiające hamulec bezpieczeństwa w pociągach. Zdarzenia te dotknęły 18 pociągów towarowych i osobowych, wyposażonych w system Radio-Stop. Pociągi zatrzymały się lub były zagrożone zatrzymaniem, między innymi w rejonie Łap oraz na trasie Sokółka-Szepietowo. Prokuratura oskarżyła mężczyzn o sprowadzenie niebezpieczeństwa dla mienia w wielkich rozmiarach, szacując wartość zagrożonego mienia na co najmniej 149 milionów złotych. Podkreślono również, że działania oskarżonych istotnie zakłóciły pracę systemu linii kolejowych w regionie, wywołując przekonanie o istnieniu zagrożenia życia lub zdrowia wielu osób oraz mienia w znacznych rozmiarach. Obaj mężczyźni zostali zatrzymani w Białymstoku, gdzie ujawniono również sprzęt krótkofalarski. Były policjant odpowiada dodatkowo za nielegalne przetwarzanie danych osobowych.
Zeznania świadków i kulisy zdarzenia
Z wyjaśnień oskarżonych w śledztwie wynika, że poznali się dzięki wspólnemu hobby – krótkofalarskim nasłuchom. Początkowo wymieniali się informacjami technicznymi, a następnie zaczęli się odwiedzać. Jednym ze świadków przesłuchanych we wtorek był krótkofalowiec, który zeznał, że słyszał oskarżonych na paśmie amatorskim, gdzie padały z ich strony obelżywe słowa i groźby. Świadek relacjonował, że został powiadomiony o niepokojących sygnałach na paśmie kolejowym, które były nadawane co około 10 minut. Zaznaczył, że osoba nadająca sygnały prawdopodobnie pomyliła pasma i odezwała się na paśmie kolejowym, używając krótkofalarskiego powitania. Po usłyszeniu tych sygnałów, świadek zawiadomił policję.
Wpływ sygnałów Radio-Stop na bezpieczeństwo ruchu kolejowego
Sąd przesłuchał także dyżurnych ruchu i maszynistów, którzy opisywali procedury postępowania po odebraniu sygnału Radio-Stop. Zeznali, że w takich sytuacjach konieczne jest natychmiastowe przekazanie informacji dyspozytorowi oraz próba nawiązania kontaktu z nadawcą sygnału na kanale ratunkowym. Maszyniści i dyżurni zgodnie podkreślali, że nagłe hamowanie pociągów, wywołane sygnałem alarmowym Radio-Stop, stwarza poważne zagrożenie dla pasażerów i ładunków, a także ryzyko uszkodzenia składów, zwłaszcza w przypadku obciążonych pociągów towarowych.
Cytując jednego z maszynistów, którego zeznanie zostało odczytane przez sąd:
"W pociągach pasażerskich zawsze jest ryzyko, że osoby, które w tym momencie przemieszczają się po pociągu, narażone są na upadek, w wagonie restauracyjnym są gorące napoje, jest ryzyko poparzeń".
Maszyniści zwrócili również uwagę na fakt, że po takim incydencie nie mogą samodzielnie podjąć decyzji o wznowieniu jazdy, lecz muszą uzyskać zgodę dyżurnego, który upewnia się, że dalsza podróż jest bezpieczna. Zeznali również, że w ich karierze zawodowej zdarzały się już przypadki nieuprawnionego zatrzymywania prowadzonych przez nich pociągów. Ciąg dalszy procesu zaplanowano na koniec czerwca.
Comments